Radna PiS chce pożyczyć słynącą z brutalności policję z Paryża. Na protesty kobiet. Dziś na Placu Staszica malowanie błyskawicy

To już ponad miesiąc kobiecych protestów, które ogarnęły cały kraj po tym jak Trybunał Konstytucyjny unieważnił trwający 27 lat kompromis aborcyjny i wydał wyrok zakazujący przerywania ciąży z powodu ciężkich wad płodu. Nie brakuje opinii, że otworzył drogę do wprowadzenia w Polsce całkowitego zakazu aborcji.

26 października na ulice Piły wyszło kilka tysięcy osób. Była to największa manifestacja od lat osiemdziesiątych. Policja nie odnotowała żadnych poważnych incydentów. Tydzień temu udaremniła jednak jednoosobowy happening Piotra Rawickiego na Placu Staszica, który miał polegać na namalowaniu symbolu protestów - błyskawicy. Pretekstem miał być brak zgody zarządcy. Dziś w samo południe zaplanowana jest kolejna odsłona happeningu - "Wielki Piorun Kredowy #2 PiSoff!". Powód interwencji sprzed tygodnia odpada - jest zgoda Zarządu Dróg i Zieleni.

- Mój protest to wyraz wsparcia dla protestujących kobiet oraz forma uczczenia 102 rocznicy uzyskania praw wyborczych przez kobiety! Nie poddawajcie się dziewczyny! O wolność trzeba walczyć nieustannie. Wierzę, że dacie radę -

dopinguje kobiety Piotr Rawicki.

Tymczasem do bardziej zdecydowanych działań dopinguje policję miejska radna Maria Miler z PiS. Jej zdaniem policja była bezczynna wobec protestujących pilanek. Głos w tej sprawie zabrała na ostatniej sesji Rady Miasta.

- Byłam zszokowana. Nie podejrzewałam, że w tak wulgarny sposób można przejść ulicami naszego miasta. Wykrzykiwać wulgaryzmy w obecności dzieci. Dziwiłam się, że nie ma reakcji policji. Nie dość, że ten marsz odbywał się w środku pandemii, to jeszcze w atmosferze skandalu. Jako mieszkanka Piły i jako Polka uważam, że musimy sobie pożyczyć policjantów z Paryża. Jeżeli pani Margot czy pan Margot skacze po radiowozie i policja ani sądy nie reagują, to czy jak jutro wejdę na radiowóz i zacznę po nim skakać i krzyczeć, to nie będą wyciągnięte wobec mnie konsekwencje? Oczywiście, że będą

- nie kryła wzburzenia radna Maria Miler.

Jej zdaniem protesty kobiet nie mają nic wspólnego z wyrokiem Trybunału. O wyprowadzenie ludzi na ulicę oskarża opozycję, która chce w ten sposób wymusić dymisję rządu.

- To wy w środku pandemii wrzuciliście niezwykle trudny i bulwersujący problem społeczny jakim jest naruszenie kompromisu aborcyjnego. Być może liczyliście, że z powodu pandemii przejdzie to bez echa. Nie używam na co dzień takiego języka jaki zaczął dominować na manifestacjach. Te słowa są jednak niezwykle adekwatne do poziomu oburzenia naszego społeczeństwa. Zgodni co do tego są nawet językoznawcy. Te manifestacje mają wymiar pokojowy. I chciałbym prosić naszą policję, żeby w Pile to się nie zmieniło. Z zainteresowania policji wynikają bowiem kłopoty. O młodzież bym się nie bał. Jest coraz bardziej świadoma i bardzo często wychodzi na ulicę razem z rodzicami

- ripostował radny PO, Lucjan Szutkowski.