Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Renata Beger: "Piątka dla zwierząt" to wariactwo [WYWIAD]

Agnieszka Świderska
Agnieszka Świderska
Renata Beger
Renata Beger Fot. Agnieszka Świderska
- Cieszyły mnie te dobre rzeczy, które PiS zrobił dla ludzi, ale ta radość znikła, kiedy pojawił się projekt tej ustawy. Pamiętam jak świętej pamięci Andrzej Lepper mówił, że jak Pan Bóg chce kogoś ukarać, to odbiera mu rozum. I myślę, że to taka kara jest. Kara dla Prawa i Sprawiedliwości - mówi Renata Beger, była posłanka Samoobrony, liderka Polskiego Związku Zawodowego Rolnictwa "Wyzwolenie".

Okrzyknięto panią twarzą protestu przeciwko ustawie “Piątka dla zwierząt”. Pasuje to Pani?
Nie przesadzałabym z tą twarzą. Jak tylko się gdzieś pokażą to już mówią, że jestem Bóg wie kim. Nie o to chodzi kto jest twarzą. Chodzi o to, żeby zrozumieć jaki jest problem. To, co jest w “Piątce dla zwierząt” to takie małe wierzchołki góry lodowej, bo cały problem leży dopiero pod tymi tematami. To nie tylko sprawa uboju koszernego, to spadająca dramatycznie cena kilograma żywca wołowego. Że nie będzie tej produkcji, bo jak cena spada, to staje się ona nieopłacalna. Że odnowienie takiej produkcji to minimum trzy lata, a trzy lata bez dochodów dla kredytowanego rolnika oznacza komornika w gospodarstwie. Nie tylko przy drzwiach. Rynek drobiowy też ma swoje wahania. Teraz te wszystkie odpady poprodukcyjne zjadają norki. To nasz naturalny utylizator. Brak norek spowoduje, że będziemy musieli szukać kogoś kto nam te odpady zutylizuje. My nie mamy spalarni. Za to Niemcy już od dawna się na to cieszą.

Gdyby było tak, że w całej Europie, a nawet i na całym świecie wprowadzono by zakaz hodowli zwierząt futerkowych, nie miałabym nic do tego. Powiedziałabym, że musimy szybko wybudować spalarnie, żeby mieć co robić z odpadami poprodukcyjnymi. Byłabym cicho, ale jeżeli u nas ma się zlikwidować, a Francja i Dania czekają na produkcję, Niemcy czekają na utylizację, to coś jest nie tak. To jest celowe działanie na naszą niekorzyść.

Porównała pani “Piątkę” do zdrady i wbicia noża w plecy polskim rolnikom.

Jak zadzwonili do mnie koledzy i powiedzieli, że jest taki projekt ustawy, to powiedziałam “Głupoty opowiadacie”. Nie wierzyłam. Myślałam, że to jakiś żart. Ponury, ale żart. Jak sprawdziłam, to w pierwszym momencie targnęły mną nerwy, że kogoś tam walnęło i to porządnie walnęło w głowę, żeby coś takiego wprowadzić pod obrady Sejmu. Ten projekt to coś więcej niż tylko wbicie noża. To jakby ktoś wsadził pani ten nóż i go przekręcił w tych plecach. Dobił. Żeby rany były jeszcze bardziej poszarpane. I tak się czujemy. Poszarpani. Jeżeli będą dążyli do tego, żeby ta ustawa weszła w życie, to nie będzie tak, że wszystko upadnie tuż po jej wejściu w życie. To będzie działo się stopniowo. Najpierw norki, potem bydło, potem drób i trzoda, a na końcu zboże, bo pasza nie będzie już potrzebna. Będziemy mieli opustoszałe gospodarstwa i sztuczną wołowinę w sklepach. Idziemy w złym kierunku.

Dla obrońców praw zwierząt taki na przykład ubój rytualny to niepotrzebne okrucieństwo.

Sama kiedyś miałam rzeźnię, więc doskonale wiem w jaki sposób odbywają się uboje. Ubój koszerny uważany jest za najmniej bolesny. To jest błyskawiczna śmierć. Zwierzę naprawdę nie cierpi. Sama skłaniałabym się bardziej za koszernym ubojem niż ogłuszaniem. Ogłuszanie czasami może być umknięte, ominięte i dopiero wtedy zwierzę cierpi.

Sam ubój prędzej czy później musi nastąpić. Tak jak my musimy umrzeć. Tyle że my mamy tę śmierć nieprzewidywalną. Inaczej niż zwierzęta. Ważne jest, żeby to zwierzę godnie traktować za życia. I rolnik tak zwierzęta traktuje. Stawianie jednak zwierząt wyżej niż ludzi to jakieś wariactwo. Nie tak Pan Bóg stworzył Ziemię i stworzenia na tej Ziemi. My mamy sobie zwierzęta podporządkować. I mamy o nie dbać, bo podporządkowanie nie oznacza maltretowania. I ci, którzy nie dbają o zwierzęta, powinni być bardzo surowo karani.

Chyba, że stoi za tym jakaś życiowa tragedia. Od tego właśnie powinny być stowarzyszenia działające na rzecz zwierząt. Żeby pomagać w takich sytuacjach, a nie od tego, żeby niszczyć dobrze funkcjonujące gospodarstwa. Na proteście podszedł do mnie rolnik, o którym było głośno w całym kraju, bo zabrano mu dojne krowy tylko dlatego, że były chude. Nigdy w życiu nie widziałam grubych dojnych krowy. Same kobiety mówią, jak dobrze jest karmić dziecko, bo szybko można zrzucić kilogramy po ciąży.

Czy wyprowadzi pani ludzi na blokady tak kiedyś zrobił to Andrzej Lepper?

Nikt by nie chciał robić blokad. To zawsze uderza rykoszetem we wszystkich. Dlatego tak cierpliwie tłumaczę, choć nie mam już cierpliwości, żeby ludzie zrozumieli, że to odbije się na wszystkich. “Piątka dla zwierząt” nie dotyczy tylko rolników, ale nas wszystkich. Że jak nie będziemy mieli gdzie utylizować, to Niemcy to chętnie wezmą, ale to my wszyscy za to zapłacimy. My konsumenci, my klienci. To jest nasz wspólny interes. Rolnicy od ubiegłego tygodnia pytają: kiedy mają wyjść na drogi? Wstrzymuję. Poczekajmy jeszcze. Prace nad ustawą jeszcze trwają. Może się opamiętają. Jeżeli się nie opamiętają, to będziemy musieli wyjść.

Jeden z ogólnopolskich tygodników napisał ostatnio, że kiedy na scenie pojawia się Renata Beger to Jarosław Kaczyński powinien mieć się na baczności. Ma powody, żeby się obawiać?

Jarosław Kaczyński naprawdę może się mnie nie obawiać. Gwarantuję to, ale pod jednym warunkiem, bo zawsze jest jakiś warunek, bo on też stawia warunki swoim koalicjantom, że mają się podporządkować, że mają zagłosować za “piątką”. Ja mam tylko jeden: niech wycofa ten projekt, a gwarantuję, że wszyscy wrócimy do domu. Że będziemy zajmowali się tylko i wyłącznie pracą.

Jeżeli Jarosław Kaczyński będzie chciał i wycofa ten projekt to deklaruję. że publicznie złożę dla niego głęboki ukłon. I z całego serca podziękuję za to co zrobił dla rolników. Ze strony wsi nic nie będzie mu groziło, wrócimy do gospodarstw, ale niech nie zmuszają nas do takich zachowań, bo to był dopiero przednówek tego, co może nastąpić.

Cieszyły mnie te dobre rzeczy, które PiS zrobił dla ludzi, ale ta radość znikła, kiedy pojawił się projekt tej ustawy. Pamiętam jak świętej pamięci Andrzej Lepper mówił, że jak Pan Bóg chce kogoś ukarać, to odbiera mu rozum. I myślę, że to taka kara jest. Kara dla Prawa i Sprawiedliwości. Tylko pytanie: za co?

Czy wszystko w tym projekcie jest złe?

Jeżeli chcieli przygotować projekt ustawy o dobrostanie zwierząt, to należało najpierw zaprosić związki zawodowe, porozmawiać, a nie w ten sposób. Nie siłą. To nie jest gospodarne. Żaden gospodarz tak nie postępuje. My nie chcemy nic siłą robić. Nas się zmusza do tego, żebyśmy tak reagowali. Żebyśmy krzyczeli. Żebyśmy nawet obrażali, bo jesteśmy bezsilni. To z bezsilności się robi, bo co może innego rolnik zrobić? Kupić widły i pokazać “Tylko spróbujcie przyjść do mnie, to zobaczycie, że tych wideł użyję!”. Jedna z pań redaktorek powiedziała mi “to pójdzie pani siedzieć”. No to trudno, będzie mnie pani odwiedzała. Przecież nie pozwolę, żeby ktoś zabierał moje zwierzęta.

A tak a propos to jestem ciekawa, gdzie jest kot czy koty pana prezesa, bo niektórzy mówią, że są dwa, w tym czasie jak on jest w Sejmie, bo moje koty są na świeżym powietrzu. Jeżeli walczymy o dobrostan, to pamiętajmy o tym, że kot to drapieżnik i powinien żyć na wolności, a nie gdzieś zamknięty

. Idąc na protest na Nowogrodzką słyszeliśmy wyjącego w mieszkaniu psa. To brzmiało jak wołanie “Nie zapomnijcie też o mnie!”. Jeżeli mieszkamy w mieście, w bloku, to powinniśmy raczej zdecydować się na małego psa, bo duży w takich warunkach zwyczajnie się męczy. I to jest myślenie o dobrostanie zwierząt, a nie zapisana w ustawie ilość metrów na zwierzę. Jak się suka oszczeni, to właściciel mieszkania pójdzie mieszkać pod most, bo nie starczy już dla niego metrów? To przecież są absurdy. Ta ustawa to istny kogel-mogel. Byłoby lepiej dla wszystkich, gdyby to żółtko i to białko było jednak osobne.

Czy Renata Beger wróci do dużej polityki?

Widziałam się w niej w 2001 roku. Dlaczego nie miałabym się widzieć teraz? Ale nie o mnie tu w ogóle chodzi. Chodzi o to, żeby pozwolono nam wrócić do gospodarstw i normalnie pracować. Proszę mi wierzyć, że kocham swoją ziemię. Bardzo dobrze się tu czuję, Zawsze mówiłam, że w Warszawie ten czas zawsze mi tak bardzo szybko mija, że gdybym nie mieszkała poza Sejmem, to bym nie wiedziała jaka jest pora roku. Tutaj, na wsi, żyje się zgodnie z porami roku. Żyje się tak i pracuje jak pozwala na to przyroda. To zupełnie inne życie. Nie chciałabym z niego rezygnować, ale jak będę musiała w imię obrony polskiego rolnictwa, nie zawaham się.

Jeżeli Jarosław Kaczyński nie zmieni zdania w sprawie “Piątki dla zwierząt” to jaka będzie odpowiedź rolników? Czy blokady to jedyny scenariusz?

Zawsze kiedy politycy nie słuchają rolników, to rolnicy muszą się zjednoczyć. Muszą przełamać w sobie bojaźń, bo jeszcze wielu rolników, niestety, boi się wytknąć nos ze swojego gospodarstwa. Jeżeli dziś nie zrobimy tego wspólnie, to później zostaną zupełnie sami. Rolnik to honorowy człowiek. Nie będzie się skarżył. Nie będzie płakał. Będzie to przeżywał we własnych czterech ścianach i nie pójdzie poprosić o pomoc. Prędzej wybierze sznurek.

Dlatego teraz musimy wspólnie przygotować się na protest. I zaznaczyć panu prezydentowi, że teraz musimy powiedzieć mu “Sprawdzam”. Wieś dała mu bardzo wysokie poparcie. Czas, żeby stanął w jej obronie. Oczywiście, że Sejm może odrzucić prezydenckie veto. Zostaje nam tylko i wyłącznie głos prezydenta, który może przemówić do rozsądku opcji rządzącej i Trybunał Konstytucyjny.

Według prawników projekt jest niekonstytucyjny, a skoro tak, to Trybunał powinien stanąć na wysokości zadania, na wysokości Konstytucji i obronić rolników. A jeżeli i na to nie będziemy mogli liczyć, to jest jeszcze jedna droga, gdyż według prawników projekt nie jest również zgodny z prawem unijnym. Proszę mi wierzyć, że jeżeli razem z kolegami będę musiała iść i skarżyć na własny kraj, to będzie najgorsze dla mnie przeżycie w działalności politycznej. To najgorsze, co mogłoby mnie spotkać jako byłego polityka i jako związkowca. Nie chcę tego. Opamiętajmy się! Załatwmy to tutaj. W domu. Nie wychodźmy z tym na zewnątrz.

A co z nowymi widłami na animalsów i dlaczego stare nie były dobre?

Stare, używane, nie będą się świeciły i nie będą widoczne dla niepożądanych gości. Nowe z daleka się świecą, szczególnie w słońcu. W życiu nie widziałam wcześniej złotych wideł. Pojechałam do sklepu i okazało się, że jest tylko ta jedna, jedyna para. Ze z złotą farbą. I takie kupiłam. Potem któryś z rolników pokazywał na Facebooku, że on też kupił złote widły, stąd wiem, że są w Polsce już dwie takie pary. Ten rolnik zresztą kupił nowe widły za moją radą. I w tym samym celu co ja.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto