Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

To u nas mieszka prawdopodobnie najmniejszy pies w Polsce. Poznajcie Calineczkę!

Martin Nowak
Martin Nowak
Arch. Małgorzata Kuberka, Szpitalik dla Kociąt w Pile Artura i Małgosi
Calineczka ma około 1,5 roku i waży 800 gramów. To prawdopodobnie najmniejszy dorosły pies w Polsce

Ta historia porusza i wzrusza. Opowiada o rządzy pieniądza, ludzkich oczekiwaniach, cierpieniu, aż wreszcie o przekornym losie i dobru, które zawsze wygrywa ze złem. Jej bohaterką jest mały York. Ale to naprawdę mały, bo waży 800 gramów i mieści się w dłoni. To symbol słodyczy, który - niestety - dobrze zna gorzki smak.

Czekała ją śmierć

Kejsi - takie imię nosiła zanim trafiła do Szpitalika dla Kociąt w Pile Artura i Małgosi. Była psią ,,roślinką" z podpisanym wyrokiem śmierci. Na szczęście, jej los odmienił się za sprawą dobrych ludzi, których u nas nie brakuje.

Jednymi z nich są Artur i Małgosia, którzy od lat prowadzą Szpitalik dla Kociąt w Pile, a tak naprawdę kilkanaście kilometrów za miastem w cichym i zielonym Pleceminie. To wielcy miłośnicy i obrońcy zwierząt. Pod swój dach przygarniają zawsze te najbardziej pokrzywdzone i niechciane stworzenia. Albo te, które po prostu spisane są już na straty...

W tej ostatniej grupie była właśnie Kejsi. Przyszła ona na świat - jak opowiadają miłośnicy zwierząt z Piły - w tzw. pseudohodowli, w której zrobiono jej wielką krzywdę już przed narodzinami. Kejsi miała być produktem, na którym można by zarobić duże pieniądze. Miała być malutka jak kruszynka - bo takie psy zawsze cieszą się powodzeniem, a poza tym pasują idealnie do każdego mieszkania. Poza tym, mają jeszcze jeden atut - mieszczą się w damskich torebkach.

Taka miała być i taka jest. Mała i piękna. Kto by jej nie chciał? Niestety, po narodzeniu zaczęła mieć kłopoty ze zdrowiem, a chorej nikt by nie kupił. Cudem ocalała. Została wydarta z pseudohodowli i trafiła do kociego szpitalika. Było to w lutym tego roku. Miała wówczas osiem miesięcy. Była cała sparaliżowana.

- Nie chodziła, nie podnosiła główki, nie piła i nie jadła samodzielnie. Wypróżniała się pod siebie - mówi właścicielka Szpitaliku dla Kociąt w Pile, Małgorzata Kuberka. Dodaje: - O jej przeszłości wiemy niewiele. Brak czipa, książeczki zdrowia, szczepień, świadczy że jest ,,produktem" pseudohodowli. Niestety, nie było jej dane cieszyć się życiem radosnego szczeniaka. Z przekazanych nam informacji dowiedzieliśmy się, że między drugim a trzecim miesiącem życia, przestała chodzić.

Nowe imię, nowe życie

Artur i Małgosia nie zastanawiali się nad tym, czy wziąć psa do kociego szpitalika. Pomagali już wielu innym zwierzętom. Ich podopiecznymi byli m.in. jeż, mała sarna, nietoperz czy królik. Oni tak już mają, że pomagają każdemu. Nie robią wyjątków.

Pieska od razu pokochali, a z tą miłością pojawiły się troski i problemy, ale też nowe wyzwania. Gdy wszyscy mówili ,,nie" oni wierzyli w niemożliwe. Co więcej, udowodnili, że niemożliwe nie istnieje.

Zanim jednak zaczęła się walka o zdrowie pieska, najpierw załatwiono sprawy formalne.

- Kejsi - to imię do niej nie pasowało. Gdy tylko na nią spojrzeliśmy wiedzieliśmy, że to Calineczka. Jej wymiary świadczą o tym, że jest prawdopodobnie najmniejszym psem w Polsce, a być może także w Europie - mówi Małgorzata Kuberka.

Mały york zdobył serca wielu ludzi

Artur i Małgosia nie tracili czasu. Pukali od drzwi jednego specjalisty do drugiego. Niestety każda wizyta, zabiegi i operacje wiązały się z dużymi kosztami finansowymi. Na szczęście, nie zabrakło osób, które postanowiły pomóc w ratowaniu małego zwierzęcia.

- W tej chwili jedyne co można zrobić dla dobra Calineczki to poddać ją eutanazji. Ale czy możemy to zrobić nie robiąc badań i nie sprawdzając czy są jakieś szanse? Nie! Bo nadzieja umiera ostatnia. I każdemu należy się szansa na życie. Zbieramy na rezonans magnetyczny i diagnostykę w Szpitalu Krzemińskiego w Gdańsku! Bardzo prosimy was o wsparcie! - kilka miesięcy temu ogłosił Szpitalik dla Kociąt w Pile.

Na odzew nie trzeba było czekać. Ludzie z Piły i okolic, a także całego kraju przyszli z pomocą wpłacając pieniądze na ratowanie Calineczki. Zdobyła ona serca wielu osób.

- Wszyscy pokochali Calineczkę. Jest ona ,,gwiazdą" na Facebooku. Ma swój profil, który śledzi grubo ponad tysiąc osób, a niedawno został on dopiero utworzony - mówi Małgorzata Kuberka.

Wysiłki opłaciły się

Dzięki pomocy innych ludzi piesek przeszedł w sumie pięć poważnych operacji m.in. na kręgosłup i dwie łapki.

- U yorków zdarzają się różne wady. Calineczka miała ich wiele - cały system wad, który powstał po zmieszaniu genów w pseudohodowli. Wiele wycierpiała, ale jest bardzo silna. Na całym świecie nie ma chyba drugiego tak małego pieska, który wytrzymałby tyle co ona. Jesteśmy z niej dumni i bardzo ją kochamy - opowiada Małgorzata Kuberka.

Calineczka [FILM]

Koszt wszystkich operacji wyniósł około 50 tys. złotych. Czy na tym koniec?

- Od poniedziałku Calineczka zaczyna rehabilitację. Tu na miejscu, w Pile.

Co najważniejsze. piesek coraz pewniej stawia pierwsze kroki, a już niedługo może zacząć biegać.

- Na łapki postawił ją wspaniały specjalista Jacek Mederski z kliniki Weterynaryjnej Verum w Grudziądzu. To on wykonał wszystkie skomplikowane operacje, których wcześniej nikt nie chciał się podjąć i za które został pochwalony m.in. w Stanach Zjednoczonych. Jesteśmy mu bardzo wdzięczni za uratowanie Calineczki - podkreśla Małgorzata Kuberka.

Co będzie dalej z Calineczką?

- Gdy już będzie w pełni zdrowa, będziemy musieli znaleźć jej nowy dom. Będzie to dla nas bolesne, ale kolejne zwierzęta czekają na naszą pomoc - mówią Artur i Małgosia, którzy - trzeba przyznać - mają wielkie serca i jeszcze większą odwagę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto